Mik Mak na feriach - cz. I
Ferie, dla dzieci to iście magiczny czas. Wolne od szkoły w środku zimy, które pozwala na zaciągnięcie rodziców na krótki wypad w góry, żeby pośmigać na nartach lub desce. W końcu kto nie lubi prędkości, śniegu wzbijającego się w powietrze i ogólnej radości, jaką daje zabawa w zimie? Mik Mak też tak myślał. Dlatego już od dwóch lat, jeździ na desce. Uczęszcza na kursy w Zakopanem, gdzie szybko zdobywa niezbędne umiejętności.
Faktem jest, że jazda na snowboardzie jest niezwykle trudna. Mik Mak też świetnie zdawał sobie z tego sprawę. Jednak dobrze wiedział również o tym, że jedynie ciężką pracą można coś osiągnąć. Początki dla Mik Maka były trudne. Przez pierwsze kilka dni miał w ogóle problem z tym, żeby przejechać niewielką odległość bez upadku. Jednak jego zawziętość pozwoliła mu osiągnąć sukces. W tym roku przyjeżdżał na stok, już jako osoba, która potrafi jeździć. Rozpoczął kolejne kursy, których celem miała być nauka nowych sztuczek
Oczywiście jak zawsze miał przy sobie swoje ukochane pastylki cukrowe Mik Maki. Bez nich przecież nigdzie się nie ruszał. Teraz też przed kolejnymi kursami zażył kilka. Jego celem było wykonanie triku Shift. Polega on na tym, że podczas lotu ciało nie zmienia pozycji, a deską wykonujesz skręt o 90 stopni po czym wracasz do pozycji wyjściowej i lądujesz. Trik ten wygląda trochę jakby ktoś zamierzał zrobić obrót o 180 stopni i w połowie się rozmyślił. Trik był trudny. Jednak Mik Mak wierzył w siebie i w swoje umiejętności. Plus zawsze miał swoje zaufane pastylki cukrowe. Bez nich nie mogło mu się nie udać. Dlatego też Mik Mak wykonał kolejny skok i ku zdumieniu przede wszystkim samego siebie, udało mu się zrobić Shift. Gdy wylądował, poczuł olbrzymią ulgę. Dzięki wierze we własne umiejętności, olbrzymiemu samozaparciu oraz pastylkom cukrowym Mik Mak, był on w stanie osiągnąć kolejny sukces. Kto wie, może dzięki temu Mik Mak zostanie kolejną gwiazdą tego sportu? Tego bardzo mocno mu życzymy. W końcu Mik Mak zdecydowanie na to zasłużył?