Mik Mak, harcerze i Tatry!
Ostra mięta i górska mięta ta fuzja mięty sprawi, że wasz oddech stanie się orzeźwiający a kubki smakowe oszaleją w wyniku niezwykłych, smakowych doznań, które powalą was z nóg. Nie musicie nam jednak wierzyć na słowo. Posłuchajcie historii Mik Maka.
Mik Mak, jak sami już na pewno wiecie jest wielkim fanem pastylek cukrowych tak zwanych mik maków. Lubię je tak dlatego, że połowę opakowania stanowi jeden smak, a kolejną drugi. Na kolejną przygodę postanowił zabrać cukierki o smaku ostrej mięty i górskiej mięty. Tym razem Mik Mak był na wycieczce w Tatrach. Wraz z harcerską grupą, udali się na pasjonującą wyprawę w na pierwszy rzut oka, niedostępne partie gór. Tam mogli w spokoju zmierzyć sie z naturą, a także nawiązać z nią niezwykłą więź. Trudne wyzwanie ale dla Mik Maka i jego przyjaciół nie ma rzeczy niemożliwych.
Tak więc udali się w góry, a Mik Mak zabrał ze sobą opakowanie pastylek cukrowych o smaku górskiej mięty i ostrej mięty. Nie tylko dlatego, że uwielbiał smak ten przekąski. To co go zachęciło do podjęcia takiej decyzji to fakt, że w górskim klimacie nie sposób zadbać o czystość naszych zębów i świeżość oddechu. A Mik Mak zawsze przykładał do tego sporą wagę. Zwłaszcza teraz gdy znalazł miłość swego życia. To jednak materiał na inną historię. Mik Mak co jakiś czas zjadał oba cukierki, wywołując w swoich ustach prawdziwą burzę miętowego smaku, która nie tylko zapewniała mu olbrzymie doznania smakowe, ale przede wszystkim orzeźwiała zarówno Mik Maka, jak i jego oddech, dając siłę do następnych wypraw i do prawdziwego surwiwalu, pośród górskiej dziczy. Cała wycieczka trwała prawie tydzień. Palenie ogniska, żywienie się tym co dała im natura, spanie w namiotach i kąpiele w jeziorze w środku nocy, gdy księżyc delikatnie swoim blaskiem, oślepiał taflę wody. To w oczach Mik Maka były idealne wakacje, na które czekał cały rok. A jemu, jak zawsze towarzyszyły pastylki cukrowe, które znalazły miejsce w kieszeni spodni, gdzie czekały na kolejne przygody, rezolutnego chłopca.