przygody mikmaka

Mik Mak na feriach - cz. I

 

Jak zapewne pamiętacie kochani, ostatnio zostawiliśmy Mik Maka na stoku kiedy podczas kursu, ćwiczył wykonanie triku, znanego pod nazwą Shift. Nie wiemy czy pamiętacie, ale w wielkim skrócie Shift polega na tym, że podczas lotu ciało nie zmienia pozycji, a deską wykonujesz skręt o 90 stopni po czym wracasz do pozycji wyjściowej i lądujesz. Trik ten wygląda trochę jakby ktoś zamierzał zrobić obrót o 180 stopni i w połowie się rozmyślił. Kochani, jest to jeden z trudniejszych trików dla początkujących i amatorów. Wykonanie go, zasadniczo sprawia, że stajesz się już osobą zawansowaną w tym bądź co bądź, trudnym sporcie.

Mik Makowi po wielu próbach oczywiście udało się wykonać ten trudny trik. Gdy wylądował, podskoczył z radości. Jemu się udało. Po dwóch latach treningów mógł w końcu pochwalić się tym, że zrobił bardzo trudny trik. Oczywiście przyciągnęło to uwagę naprawdę wielu osób. Sam Mik Mak, pierwsze co zrobił po wylądowaniu to sięgnięcie do kieszeni po swoje zaufane pastylki cukrowe o różnych smakach. Ich smak sprawił, że Mik Mak zyskał energię do kolejnych działań. Jednak zanim mógł cokolwiek zrobić, czekała na niego ogromna niespodzianka. Podszedł do niego pewien mężczyzna. Na oko w wieku 30-40 lat spod którego kurtki wystawał dostojny garnitur i krawat. Mężczyzna uśmiechnął się niezwykle promiennie po czym podał Mik Makowi rękę i przedstawił się. Oto ku zdumieniu wszystkich a i również samego Mik Maka okazało się, że rozmawiał on z prawdziwym łowcą talentów. Jak opowiedział mężczyzna miał on w zwyczaju często przyjeżdżać na stoki i przyglądać się młodym pasjonatom sportu. Sam kiedyś startował w zawodach i od zawsze wiedział, że największe talenty znaleźć można nie w renomowanych klubach lecz właśnie na zwykłych stokach. Tutaj właśnie odkrył Mik Maka, którego próby wykonania Shifta, obserwował już od jakiegoś czasu. Widział w chłopaku zarówno talent jak i również pasję do sportu. A to właśnie są dwa najważniejsze elementy w osiąganiu sukcesu. Mik Mak z uwagą słuchał, co łowca talentów miał mu do powiedzenia. A Mik Mak z coraz większą uwagą i zdziwieniem słuchał wywodów agenta. W końcu mężczyzna spojrzał na Mik Maka i powiedział, że chciałbym żeby chłopak wziął udział w najbliższych zawodach juniorów.

Mik Mak prawie upadł z wrażenia, kiedy usłyszał tą propozycję. Nogi zatrzęsły się pod nim, ale starał się zachować powagę i postawę pewnego siebie, młodego sportowca. Mik Mak bez wahania zgodził się spróbować swoich sił podczas zawodów. Oczywiście miał przed tym obawy. Jednak wiedział, że do odważnych świat należy. Wziął więc do ust kolejną pastylkę cukrową i uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że czeka na niego zupełnie nowa przygoda. Gdy poczuł smak swoich ulubionych Mik Maków wiedział jedno. Jego następnym celem będzie, zostanie profesjonalnym sportowcem i kolejnym mistrzem snowboardu. Czy mu to się uda? Cóż, nie potrafimy przewidywać przyszłości. Jedno jednak wiemy na pewno. Mik Mak z pewnością zrobi wszystko żeby osiągnąć sukces w tej materii.

 

Wyniki konkursu z I części przygód (link):

1. Natalia Olejarz

2. Sylwia Jarka

3. Honorata Osowska

4. Marta Bałys

5. Łukasz Bajorek

6. Mariola Łukasz

7. Justyna Zosia Goły

8. Sylwia Peszko

9. Dominika Bogacka

10. Kuba Bień

 

Wyniki konkursu z okazji Dnia Kobiet (link):

Kwiatek: Dla męża Pani Wiesławy Tomaszewskiej

1. Dzbanek: Wiesława Tomaszewska 

2. Dzbanek: Emilia Stefek

3. Dzbanek: Kazik Woźniak

Mik Mak na feriach - cz. I

 

Ferie, dla dzieci to iście magiczny czas. Wolne od szkoły w środku zimy, które pozwala na zaciągnięcie rodziców na krótki wypad w góry, żeby pośmigać na nartach lub desce. W końcu kto nie lubi prędkości, śniegu wzbijającego się w powietrze i ogólnej radości, jaką daje zabawa w zimie? Mik Mak też tak myślał. Dlatego już od dwóch lat, jeździ na desce. Uczęszcza na kursy w Zakopanem, gdzie szybko zdobywa niezbędne umiejętności.

Faktem jest, że jazda na snowboardzie jest niezwykle trudna. Mik Mak też świetnie zdawał sobie z tego sprawę. Jednak dobrze wiedział również o tym, że jedynie ciężką pracą można coś osiągnąć. Początki dla Mik Maka były trudne. Przez pierwsze kilka dni miał w ogóle problem z tym, żeby przejechać niewielką odległość bez upadku. Jednak jego zawziętość pozwoliła mu osiągnąć sukces. W tym roku przyjeżdżał na stok, już jako osoba, która potrafi jeździć. Rozpoczął kolejne kursy, których celem miała być nauka nowych sztuczek

Oczywiście jak zawsze miał przy sobie swoje ukochane pastylki cukrowe Mik Maki. Bez nich przecież nigdzie się nie ruszał. Teraz też przed kolejnymi kursami zażył kilka. Jego celem było wykonanie triku Shift. Polega on na tym, że podczas lotu ciało nie zmienia pozycji, a deską wykonujesz skręt o 90 stopni po czym wracasz do pozycji wyjściowej i lądujesz. Trik ten wygląda trochę jakby ktoś zamierzał zrobić obrót o 180 stopni i w połowie się rozmyślił. Trik był trudny. Jednak Mik Mak wierzył w siebie i w swoje umiejętności. Plus zawsze miał swoje zaufane pastylki cukrowe. Bez nich nie mogło mu się nie udać. Dlatego też Mik Mak wykonał kolejny skok i ku zdumieniu przede wszystkim samego siebie, udało mu się zrobić Shift. Gdy wylądował, poczuł olbrzymią ulgę. Dzięki wierze we własne umiejętności, olbrzymiemu samozaparciu oraz pastylkom cukrowym Mik Mak, był on w stanie osiągnąć kolejny sukces. Kto wie, może dzięki temu Mik Mak zostanie kolejną gwiazdą tego sportu? Tego bardzo mocno mu życzymy. W końcu Mik Mak zdecydowanie na to zasłużył?

Mik Mak i morska przygoda

Skrzywiona cytryna i zakręcona malina nie uważacie, że jest to interesujący mix smaków? Zderzają się bowiem ze sobą słodkość maliny oraz wykrzywiające nasze usta, czy da się takie coś połączyć w niezwykły smak? Odpowiedź na to pytanie, zna Mik Mak.

Lubicie maliny i cytrynę? Mik Mak je uwielbia. Tak samo jak wakacje spędzane nad morzem, gdzie może zażywać słonecznych kąpieli, a kiedy robi się zdecydowanie za gorąco, ochłodzić się w słonecznej, morskiej wodzie. Zdecydowanie, jest to coś co wielu z nas określiłoby mianem raju. Nasz Mik Mak, miał jednak pewien, wyjątkowo ciekawy talent. Przyciągał do siebie różne ciekawe wydarzenia, które wielu z nam na pewno by się nie przytrafiły. Dzisiaj też chcemy wam opowiedzieć kolejne z takich wydarzeń. Mianowicie Mik Mak spędzał dzień na plaży, opalając się i patrząc na urocze koleżanki, pluskające się w wodzie, oraz na ich młodsze rodzeństwo, które grało w piłkę, ciesząc się wakacjami. Tak więc Mik Mak siedział, jedząc swoje ulubione pastylki cukrowe o smaku cytryny i maliny, zastanawiając się nad tym co może się dzisiaj wydarzyć. No i oczywiście jak znamy talent naszego bohatera, musiało się coś zdarzyć. 

 

 

Gdy Mik Mak przysłuchiwał się szumowi morza, skupiając się na spijaniu przyjemności wynikającej z wylegiwania się na słońcu, kiedy usłyszał płacz jednego z dzieci. Przełykając kolejną pastylkę cukrową, rozejrzał się gdy ujrzał braciszka jednej z swoich koleżanek, który płakał, bo piłka plażowa wpadła do wody i zaczęła oddalać się w stronę morza. Koleżanka siedziała obok chłopca, próbując go pocieszyć, jednak sama nie była w stanie popłynąć za piłką, gdyż nie potrafiła dobrze pływać, tak jak pozostałe dziewczyny. Ktoś jednak powinien był skoczyć za piłką. A, że Mik Mak wrażliwy na krzywdę dzieci był i lubił pokazywać się ze szlachetnej strony, to postanowił uratować dzień. Odłożył więc swoje mik maki i wskoczył do wody. Fale, chodź duże jeszcze nie przekraczały stanu w którym nie można by było pływać. Po zaledwie dwóch minutach znalazł się przy piłce. Woda smagała jego włosy i twarz, ale świetnie sobie poradził. Powrócił na plażę z piłką, którą podał wdzięcznemu dziecku i jego siostrze. Tak oto, Mik Mak pokazał po raz kolejny, że jego życie nigdy nie będzie typowe i przeciętne. Jesteście gotowi na jego kolejne przygody?

 


Odkryj inne smaki Mik Mak Double >tutaj<

Mik Mak, harcerze i Tatry!

Ostra mięta i górska mięta ta fuzja mięty sprawi, że wasz oddech stanie się orzeźwiający a kubki smakowe oszaleją w wyniku niezwykłych, smakowych doznań, które powalą was z nóg. Nie musicie nam jednak wierzyć na słowo. Posłuchajcie historii Mik Maka.

Mik Mak, jak sami już na pewno wiecie jest wielkim fanem pastylek cukrowych tak zwanych mik maków. Lubię je tak dlatego, że połowę opakowania stanowi jeden smak, a kolejną drugi. Na kolejną przygodę postanowił zabrać cukierki o smaku ostrej mięty i górskiej mięty. Tym razem Mik Mak był na wycieczce w Tatrach. Wraz z harcerską grupą, udali się na pasjonującą wyprawę w na pierwszy rzut oka, niedostępne partie gór. Tam mogli w spokoju zmierzyć sie z naturą, a także nawiązać z nią niezwykłą więź. Trudne wyzwanie ale dla Mik Maka i jego przyjaciół nie ma rzeczy niemożliwych.

 

 

Tak więc udali się w góry, a Mik Mak zabrał ze sobą opakowanie pastylek cukrowych o smaku górskiej mięty i ostrej mięty. Nie tylko dlatego, że uwielbiał smak ten przekąski. To co go zachęciło do podjęcia takiej decyzji to fakt, że w górskim klimacie nie sposób zadbać o czystość naszych zębów i świeżość oddechu. A Mik Mak zawsze przykładał do tego sporą wagę. Zwłaszcza teraz gdy znalazł miłość swego życia. To jednak materiał na inną historię. Mik Mak co jakiś czas zjadał oba cukierki, wywołując w swoich ustach prawdziwą burzę miętowego smaku, która nie tylko zapewniała mu olbrzymie doznania smakowe, ale przede wszystkim orzeźwiała zarówno Mik Maka, jak i jego oddech, dając siłę do następnych wypraw i do prawdziwego surwiwalu, pośród górskiej dziczy. Cała wycieczka trwała prawie tydzień. Palenie ogniska, żywienie się tym co dała im natura, spanie w namiotach i kąpiele w jeziorze w środku nocy, gdy księżyc delikatnie swoim blaskiem, oślepiał taflę wody. To w oczach Mik Maka były idealne wakacje, na które czekał cały rok. A jemu, jak zawsze towarzyszyły pastylki cukrowe, które znalazły miejsce w kieszeni spodni, gdzie czekały na kolejne przygody, rezolutnego chłopca.

 


Odkryj inne smaki Mik Mak Double >tutaj<

Zagraj z Mik Makiem na festiwalu!

Słoneczna cytrynka i zielone jabłko zobaczcie jak ten niecodzienny miks smaków lata pokazał Mik Makowi, dlaczego lato to najlepsza pora roku i czemu tak wszyscy zawsze tęsknimy za wakacjami?

Z czym wam się kojarzy lato kochani? Mik Makowi z pewnością z wakacjami oraz możliwością spędzenia czasu z przyjaciółmi. Wesołe dni, spędzane na festiwalach przy ognisku z gitarą w ręku i bębnami pod nogami przyjaciół, tworzących prawdziwą operową arię gdzie słowa „Spotkamy się tutaj za rok” nabierają prawdziwej mocy. Mik Mak jak co roku, pod koniec lipca trafił na festiwal, który od wielu lat był częścią lata w mieście w którym się wychowywał. Jak co roku zawsze dbał o to, żeby mieć przy sobie odpowiednią ilość prowiantu. W końcu warunki polowe, nie zawsze pozwalały na szybkie dostanie się do sklepu. W kieszeni zaś, spoczywały kolorowe cukierki Mik Mak o smaku słonecznej cytrynki i zielonego jabłka. Cukierki które połączyły ze sobą dwa niecodzienne smaki, tworząc w ten sposób symbol wakacji.

 

 

Sam Mik Mak, siedział już kilka godzin przy ognisku z przyjaciółmi, śpiewając najbardziej znane harcerskie pieśni. A jak wiadomo, taki klimat zawsze zachęca nas do miłości i sprawia, że rozkwita ona w najmniej oczekiwanym momencie. Właśnie na tym festiwalu, jedna z dziewcząt skradła serce Mik Maka, młoda o niebieskich niczym ocean włosach i wściekle czerwonych włosach, również co jakiś czas spoglądała na naszego bohatera. Niestety ani jedno ani drugie nie potrafiło znaleźć w sobie na tyle odwagi, żeby rozpocząć rozmowę. Pozwólcie jednak że zdradzę wam sekret. Wiecie, co jest najcenniejsze na tego typu plenerowych festiwalach? Jedzenie, nie zawsze każdy kto nocuje w namiocie ma dostęp do regularnych posiłków. Dziewczyna, która spodobała się Mik Makowi, spojrzała na niego z uśmiechem. A i on również wyszczerzył swoje zęby, pokazując że również potrafi się uśmiechać. Podsunął dziewczynie cukierki, a ona tak zasmakowała w mik makach, że momentalnie zjadła kilka. Tak zaczęła się rozmowa między nimi, a Mik Mak szybko znalazł więź z nową poznaną dziewczyną. Pożegnanie po festiwalu było pełne przytulasków i smutku, jednak oboje wiedzieli że spotkają się już niedługo, a nasz Mik Mak znalazł dziewczynę.

 

Mik Mak w Sudetach!

Soczysta Pomarańcza i Górska mięta, zobaczcie jak ten niecodzienny miks smaków lata i zimy wpłynął na Mik Maka i jego górską przygodę na snowboardzie. Czy Mik Mak poradzi sobie z kolejnym wyzwaniem?

Niektórzy z nas nie lubią zimy, inni ją kochają. Taką osobą jest Mik Mak, nasz przyjaciel, którego ksywa wzięła się od tego, że uwielbia jeść mikmaki przy niemal każdej okazji. No ale czy można go za to winić? Każdy z nas kocha słodycze i ja narrator, nie jestem tutaj wyjątkiem. Na ferie zimowe, Mik Mak udał się w wysokie partie Sudet, żeby tam poćwiczyć jazdę na desce. A miał naprawdę genialny plan. To właśnie dzisiaj planował po raz pierwszy wylądować Backside’a 180. O tak było to wyzwanie, które dzisiaj planował wykonać. W kieszeni miał swoje ulubione Mik Maki, łączące ze sobą Soczystą Pomarańcze, przypominającą mu lato oraz pełną świeżości Górską miętę. Te kolorowe cukierki i niezwykły miks, zawsze dawały mu ogromną siłę do działania i chęć do podejmowania wyzwań, tak również było i tym razem. Dlaczego akurat mik maki? Cóż, chłopakowi spodobał się fakt, że cukierki te w 50% to pastylki cukrowe o smaku pomarańczy, a drugie 50% z kolei to górska mięta. Nigdzie indziej nie widział takiego niecodziennego połączenia. Nawet popularne Tic Tac nie były w stanie mu tego zaoferować.

 

 

Mik Mak udał się na szczyt góry, a ośnieżony klimat zapierał mu dech w piersiach. Były idealne warunki do jazdy i treningu. Wielu ludzi śmigało na nartach lub deskach, obsypując mniej uważnych podróżnych śniegiem. Idealnie – pomyślał Mik Mak po czym wyjął z kieszeni swoje ulubione cukrowe pastylki. Najpierw wrzucił do ust górską miętę, której orzeźwiający smak momentalnie przebudził chłopaka i sprawił, że miał ochotę do działania. Następnie w jego ustach znalazła się soczysta pomarańcza. Ten kolor, który zapewne niektórym z was kojarzy się z epickimi przedmiotami z gier RPG, Mik Makowi kojarzy się z latem, plażami i zabawą w wodzie, pełną śmiechu i mokrych włosów. Pobudzony cukierkami i miksem, który poczuł w swoich ustach stwierdził, że dzisiaj po wielu tygodniach prób uda mu się wykonać trik. Nie udało mu się to za pierwszym razem. Kolejne skoki i upadki po dwóch godzinach były męczące. Chłopak ustawił się na szczycie, wziął do ust kolejne cukrowe pastylki mik mak i stwierdził, że dzisiaj mu się to uda. Rozpędził się, a śnieg rozbryzgiwał się pod jego deską. Wykonał wysoki skok i obrót, a po kilku sekundach, które dłużyły się dla niego jak godziny, poczuł jak stopy uderzają o miękkie podłoże. Udało mu się, ustał najtrudniejszy skok. Gratulujemy Mik Mak. Jesteśmy pewni, że następne wyzwania pójdą ci równie dobrze.

 


Odkryj inne smaki Mik Mak Double >tutaj<

Skip to content